niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 5

Hej wam! Wróciłam do żywych! Z koloni wróciłam we wtorek i dopiero dzisiaj mogę pisać. Ten rozdział dedykuje wszystkim tym, którzy na niego czekali. Może nie jest on cudowny, ale ważne że jest. Zachęcam do komentowania.
~~~
Ciemność otaczał mnie niczym puchata pierzyna. Była tak gęsta że nie potrafiłam dostrzec w niej nawet swoich dłoni. Ciężko było mi nawet oddychać, powietrze było przytłaczające. Próbowałam się poruszyć, ale było to niemożliwe. Po bezskutecznej walce poddałam się. Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem? Po pewnym czasie zaczęły docierać do mnie głosy. Więc nie jestem sama w tej pustce?
- To ona... -  usłyszałam gdzieś z prawej strony. Głos przypominał mi dźwięk tartych o szybę gwoździ, tylko że w żeńskiej wersji.
- Ale czy na pewno...
- Tak, tak. To musi być ona...
- A jeśli nie? - tu dialog się urwał. Wiedziałam już że nie jestem tu sama, ba! Jest tu przynajmniej cztery kobiety. Nagle powietrze zaczęło robić się coraz rzadsze, a ciemność powoli jaśniała. Po paru sekundach było o wiele jaśniej i mogłam spokojnie przyjrzeć się miejscu w jakim się znajdowałam. No cóż, tak naprawdę nie wiedziałam gdzie się znajduję. Wyglądało to tak, jakbym wisiała w powietrzu. w oddali, na ''podłodze'' i ''suficie'' nadal było widać tą dziwną, czarną mgłę. Przede mną w rządku stało sześć kobiet. Miały siwe, rzadkie włosy, opadające na ich wiotkie ramiona. Wyglądały na bardzo stare, ich skóra była popielata i pomarszczona. Każda ubrana była w długą, podartą suknię. Na ramionach i wokół rąk owinięte miały szale. Nie miały oczu, jedynie ciemne oczodoły. Wyglądały niemal identycznie, jedyne czym się różniły to kolory strojów. Różowy, zielony, niebieski, biały, purpurowy, czarny - w takich kolorach były te przedziwne stroje. Wszystkie były wypłowiałe, brudne i zniszczone. U kilku zauważyłam pajęczyny i kurz na włosach. Stały nieruchomo i przyglądały mi się. Po chwili otworzyły usta jakby chciały coś powiedzieć, ale nie wydobyły z siebie żadnego dźwięku. Stały tak i wpatrywały się we mnie. Nagle z ich otwartych ust zaczęła wychodzić dziwna mgła. Była w takich samych kolorach, w jakim był strój danej kobiety. Krążyła wokół ich ciał a po chwili zaczęła się do mnie zbliżać. Wszystkie obłoki połączyły się około dwa metry przede mną. Miał on rdzawo brązowy kolor, kształtem przypominał człowieka. Nie wiem jak, ale w tym momencie zerwał się silny wiatr. ''Babcie'' jeśli mogę tak nazwać te pomarszczone ropuchy, zaczęły cicho mamrotać coś w nieznanym mi języku. Brzmiało to trochę jak pieśń. Z mgły przede mną wyłoniła się dłoń. Nie była to ręka należąca do kobiety lecz do mężczyzny. Na palcach miał on dziwne pierścienie. Było ich pięć, a każdy w innym kolorze. Jeden czerwony, zielony, niebieski, przeźroczysty i srebrny. Na ich oczkach zobaczyłam czarne znaki. Na czerwonym - ogień, zielonym - liść, niebieskim - kroplę, przeźroczystym - jakby podmuch powietrza, srebrnym - piorun. Zdziwiło mnie to że osoba będąca we mgle wysunęła z niej drugą dłoń, zdjęła ten ostatni i mi go podała. Nie wiedząc co zrobić niepewnie wyciągnęłam po niego dłoń.
- Musisz dowiedzieć się prawdy. Musisz rozwiązać tą tajemnicę. Pomóż nam, a my pomożemy tobie. Jesteś naszą jedyną nadzieją April. Dowiedz się kto to zrobił.- usłyszałam męski głos.
- Co zrobił? Kim jesteś? Jaka tajemnica? Jakiej prawdy? - przez natłok myśli w mojej głowie zaczęłam się czuć słabo.
- Wszystko w swoim czasie April. Wszystko w swoim czasie. Nie możemy dłużej rozmawiać. Pieśń się kończy a z nią mój czas tutaj. Wracaj do przyjaciół. - powiedział a w tym samym czasie babcie przestały śpiewać. Mężczyzna schował ręce w mgłę a ta ponownie się rozdzieliła. Zaczęło kręcić mi się w głowie a przed oczami widziałam czarne plamy. Sen, a może coś co zdarzyło się naprawdę, rozpłynął się tak szybko jak się pojawił. Przez chwilę wisiałam pomiędzy jawą a snem. Słyszałam jakieś znajome mi głosy ale nie byłam pewna do kogo należą. Czułam że leżę na czymś miękkim. Postanowiłam otworzyć oczy lecz szybko tego pożałowałam gdyż oślepiło mnie światło. Spróbowałam jeszcze raz szybko mrugając. Tym razem udało mi się je otworzyć. Leżałam na łóżku w moim pokoju. Kilka metrów ode mnie stali wszyscy oprócz Hivera i kłócili się o coś zawzięcie.
- Musimy jej powiedzieć! Ma prawo wiedzieć kim jest! - krzyczał Automne.
- Nie jest jeszcze na to gotowa! Wiem co zobaczyła ale ON musi jej to powiedzieć! - odpowiedziała zdenerwowana Verano.
- A jeśli ten demon powróci?! Co jej wtedy powiesz?! - do kłótni dołączył się Pensif. Nie za bardzo wiedziałam o czym mówią. Bolała mnie głowa i nie mogłam przypomnieć sobie co stało się poprzedniego wieczoru. Odchrząknęłam.
- Co się stało? - zapytałam. Wszyscy odwrócili się w moim kierunku. Każdy miał zmartwiony wyraz twarzy, ale najbardziej Automne.
- April! Moje kochanie, obudziłaś się! - wrzasnęła Hermosa i rzuciła mi się na szyję. Zaśmiałam się i odparłam:
- Aż tak bardzo mnie kochasz?
- Oczywiście że tak! Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Gdy Automne przyniósł cię tutaj myślałam że oszaleje. - powiedziała na jednym oddechu. Popatrzyłam na chłopaka a ten spuścił wzrok na swoje buty, jakby były sensacją miesiąca.
- Co tak właściwie się stało? Pamiętam tylko że wracałam z Automne ze spaceru i spotkaliśmy chłopaków. - wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
- Jak to? Na pewno nic nie pamiętasz? - ożywił się Net.
- Nie, a powinnam? - zapytałam lekko zbita z tropu.
- Yyy, nie. - powiedział szybko Automne. Zbyt szybko.
- Co się stało? - zapytałam władczym tonem. Moi przyjaciele popatrzyli po sobie niepewni tego co powiedzieć.
- Zaatakował nas...
- Bezpański pies. - przerwała chłopakowi Verano.
- Bezpański pies? - nie uwierzyłam im od razu, wiedziałam że coś kręcą.
- Tak, bezpański pies. - potwierdził Pensif. Nie byłam do końca przekonana ale wiedziałam że i tak niczego mi nie powiedzą.
- April na pewno jest zmęczona, dajmy jej odpocząć. - Verano spojrzała na mnie z czułością i ruszyła w kierunku drzwi. Chłopcy poszli w jej ślady, ale Hermosa nie dawała za wygraną.
- Ja zostaję, moja żona mimo iż jest słaba chce spędzić ze mną trochę czasu, prawda? - zwróciła się do mnie.
- Czyli ty jesteś ta męska? - zapytałam się i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Przepraszam April, ale ta ślicznotka jest moja. - powiedział Net. Podszedł do mojego łóżka, złapał dziewczynę w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Puszczaj mnie! - wrzasnęła Hermosa, ale on jej nie słuchał. Dziewczyna zrobiła minę naburmuszonego dziecka i zaczęła mruczeć coś cicho pod nosem. Chłopak zaśmiał się i wyszedł z mojego pokoju z ''bagażem'' zamykając za sobą drzwi. Zostałam sama. Byłam bardzo ciekawa co tak naprawdę działo się podczas naszego powrotu ze spaceru. Dotknęłam delikatnie naszyjnika na mojej szyi. Był naprawdę śliczny.
- Pamiętaj o tajemnicy. - usłyszałam głos w swojej głowie. Tajemnica.
Tajemnica. Ajemnica. Jemnica. Emnica. Mnica. Nica. Ica. Ca. A.
Automne. Tak naprawdę nie wiedziałam co do niego czuję. Nie wiedziałam że jest taki... delikatny? Wrażliwy? Nigdy nie myślałam o tym że będzie on artystą. Gdy zobaczyłam go za pierwszym razem przypominał mi kolejnego przystojnego sportowca który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Okazał się być zupełnie inny. Nie byłam pewna co do niego czuje, i na razie nic się nie zmieniło, lecz faktem było to, że za sprawą jego dotyku czy spojrzenia nogi lekko mi drżały.
Kolejną sprawą do rozważania był mój dziwny sen, bądź nie sen. Tak naprawdę nic nie wiedziałam o tajemniczym mężczyźnie, babciach ani o tym co tak naprawdę mam zrobić. Po chwili doszłam do wniosku że chodzi tu o morderstwo.
- Dowiedz się kto to zrobił. - tak brzmiały jedne ze słów nieznajomego. Od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa, a mój żołądek domagał się jedzenia. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Słońca powoli chyliło się ku zachodowi. Gdy już miałam się obrócić i wyjść z pokoju coś błysnęło na mojej lewej ręce. Podniosłam ją na wysokość oczu.
Pierścień. Srebrny z takim samym oczkiem i czarnym znakiem w kształcie pioruna. Taki sam jak w moim ''śnie''.
~~~
Zawiało grozą :) Mam nadzieję że się wam podoba. Niestety nie znalazłam zdjęcia pierścienia ale ważne że notka się pojawiła. No i jak zauważyliście poprawiłam trochę opisy. Mam nadzieję że zaspokoiłam wasz głód. Następny rozdział pojawi się za kilka tygodni bo znowu wyjeżdżam. Do napisania :* 

7 komentarzy:

  1. O boże!!!! Super rozdział!!!!! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezpański pies? xd rozdział mega *--*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny *.* Trochę głupio, że ją okłamali, ale mam nadzieję, że niedługo dowie się prawdy ;) Czekam na next'a ;*
    Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do TAG-u. Więcej informacji tu ----> http://four-page.blogspot.com/2015/08/tag.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostawiłaś kiedyś komentarz na moim blogu, którego (wstyd się przyznać zaniedbałam i porzuciłam), niestety nie miałam weny na dokończenie tamtej historii. Może to się zmieni (kiedyś). Przeczytałam całą dotychczasową historię z tego bloga (jest genialna, czekam na next :) ) i zabieram się właśnie za twoją drugą opowieść :3 Sama jestem wielką fanką Darów Anioła (Malec mym nałogiem, Jace jedynym bogiem). W między czasie wakacyjnym (pod wpływem chwili :P) zaczęłam nowego bloga, może się się spodoba choć początek (moim zdaniem) jest dużo, dużo słabszy niż wstęp do historii Louise i Emilii, ale może ci się spodoba http://whine-to-moon.blogspot.com/ :)
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next ? I co z twoim drugim blogiem ? Na nim też nie piszesz.

    OdpowiedzUsuń