sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 4

Cześć misie moje kochane. W końcu dodaje rozdział! Tym razem dedykuje go wiktoria black . Pozwolę ją sobie zacytować:
''Ale ty mnie wkurzasz -.- 
Dodaj ten rozdział w cholere! xd''
~~~
Fou poparł się o ramię Automne aby znowu nie spaść na podłogę.
- No co? - zapytałam spuszczając wzrok na podłogę z zawstydzenia.
- Kwiecień. -  wydusił Pensif.
- Nie mów tak. Jestem April, nie Kwiecień.
- Kwiecień. -  powtórzył Automne. -  Pasuje do ciebie.
- Będziesz tak stać czy idziemy jeść? - Hermosa pociągnęła mnie za rękę w stronę stołu. Już miałam usiąść obok Verano, ale moja nowa "przyjaciółka", jak to sama się
nazwała, miała co do mnie inne plany. Niemal siłą zaciągnęła mnie na wolne miejsce pomiędzy Timide a Automne. Spojrzałam na talerz... I ujrzałam cztery przepysznie wyglądające NALEŚNIKI! Czy wspomniałam już jak bardzo kocham to danie? Chyba nie, a więc są one moim uzależnieniem, pasją, miłością i lekiem na wszystko. Nie możecie sobie tego nawet wyobrazić. Wzięłam jednego i posmarowałam białym, słodkim serkiem. Z koszyczka na środku stołu wzięłam sztućce i zaczęłam zjadać się tym przysmakiem.
- Kto robił naleśniki? - zapytałam z pełnymi ustami co rozśmieszyło wszystkich dookoła.
- Ja. - powiedziała Verano.
- Ale ja smażyłem! - wtrącił się Automne. Zerknęłam w jego stronę i na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały. Speszona spuściłam głowę.
- Tak, Tak. Wmawiaj sobie że to twoja zasługa że są takie dobre. - rozpoczęła kłótnię Verano. Automne nie dawał za wygraną i zaczął się z nią się z nią przekrzykiwać. Do ich ''rozmowy'' dołączył się Hiver broniąc Verano. Po stronie Automne stanął Net i Hermosa. Po chwili zaczęła się... bitwa na jedzenie. Naleśniki latały po całym pomieszczeniu. Chcąc uchronić swój strój przed zniszczeniem na czworaka podeszłam do drzwi.Kilka centymetrów nad moją głową w ścianę wbił się widelec. Jak najszybciej ''wyszłam'' z jadalni. Oparłam się o ścianę i czekałam aż wszystko ucichnie, niestety na to się nie zapowiadało. Po chwili z jadalni wybiegł roześmiany Atomne. We włosach miał jeszcze kawałki jedzenia, na prawym policzku serek a w ręce trzymał talerz. Po prostu bosko *sarkazm*.
- Wiem jak to wygląda, ale my tak mamy często. - wyjaśnił gdy zobaczył moje pytające spojrzenie.
- Yhym. Długo im tam jeszcze zajmie? - zapytałam nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Patrząc na straty w ludziach, tak. Jakieś dwie godziny.
- Straty w ludziach?!
- Tak. Nie mogą przestać się śmiać. Mnie też już brzuch boli.
- Aha. To ja chyba pójdę już do siebie... - nie dane mi było odejść. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Czekaj. Może pójdziemy na spacer? Daj mi piąć minut to się jakoś ogarnę i możemy iść. - zgodziłam się. Jakaś mała część mnie mówiła żebym tego nie robiła, ale z drugiej strony co może być takiego złego w pójściu na spacer? Umówiliśmy się że zaczekam na niego w salonie. Oczywiście ja i moje szczęście nigdy się nie dogadujemy więc zanim doszłam do salonu zwiedziłam prawie cały dworek. W końcu weszłam do pomieszczenia. Automne ubrany był w białą koszulkę, jeansy i dżinsową katanę. Wyglądał świetnie.
- No nareszcie! Już miałem cię szukać.
- Zabłądziłam. Przepra...
- Nie masz za co przepraszać. Jesteś tu dopiero pierwszy tydzień. A teraz chodźmy. - chłopak wstał z kanapy na której siedział.Podeszliśmy do drzwi i ku mojemu zdziwieniu Automne otworzył przede mną drzwi. Zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się w stronę lasu. Żadne z nas nie miało odwagi się odezwać. Świeciło słońce, ale mimo tego było mi zimno gdyż miałam na sobie krótką sukienkę na cienkich ramiączkach. Szliśmy wąską ścieżką na której co chwila rosły krzaki. Miałam już powiedzieć że wracam do domu gdy nagle chłopak skręcił w lewo. Tam rozszerzyła się ona na tyle abyśmy mogli iść obok siebie. Po obu stronach dróżki rosły potężne drzewa.

-Ślicznie tu. - powiedziałam do mojego towarzysza który szedł obok mnie.
- To prawda. W tym lesie jest pełno takich miejsc. - dopiero teraz zauważyłam że na lewym ramieniu przerzuconą ma brązową, dość dużą torbę.
- Co to? - zapytałam pokazując na przedmiot.
- Niespodzianka. - powiedział uśmiechając się do mnie promiennie. Chyba zauważył że jest mi zimno bo zdjął z siebie katanę i delikatnie położył mi ją na ramiona. Była niesamowicie ciepła i miękka.
- Dziękuję, ale czy tobie nie będzie teraz zimno? - uśmiechnęłam się do niego.
- O mnie się nie martw. Najważniejsze jest żebyś ty nie zmarzła. - odwzajemnił mój gest. Wyszliśmy z lasu. Naszym oczom ukazała się rozległa łąka. Cała porośnięta wysoką trawą i polnymi kwiatkami. Mimowolnie dotknęłam tych na mojej głowie które wcześniej przyczepiła mi do włosów Hermosa. Usłyszałam cichy chichot Automne który stał kilka roków za mną. Nie przejmując się nim ruszyłam w stronę obciętego pnia drzewa. Usiadłam na nim. Wiał lekki, letni wiaterek a słońce muskało moją skórę. Zdjęłam katanę. Wiatr rozwiewał pojedyncze kosmyki moich włosów które wysunęły się z warkocza.Patrzyłam się w stronę małych górek naprzeciwko mnie. Słońce powoli zachodziło tworząc wiązankę kolorów na niebie. Po chwili dostrzegłam też jakąś wioskę, a może miasteczko? Odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
- Nie ruszaj się. - powiedział. Ze zdziwieniem stwierdziłam że trzyma on w ręce szkicownik i ołówek. Siedział on na ziemi niedaleko mnie. Obok jego nóg stał piórnik z kredkami. - Ustaw się tak jak przed chwilą. - zrobiłam ci kazał. Panowała cisza którą zagłuszał śpiew ptaków z okolicznego lasu. Wszystko to, zapach kwiatów, dźwięk przesuwanego po kartce ołówka, ciepłe promienie słoneczne, sprawiały że czułam się błogo. Lekko.
Lekko. Ekko. Kko. Ko. O.
- Od jak dawna rysujesz? - zapytałam.
- Od kiedy tylko pamiętam. To moja pasja. Oderwanie od rzeczywistości. Coś co pozwala mi zapomnieć o całym świecie. - nastała chwila ''ciszy''. - A ty? Co robisz aby oderwać się od rzeczywistości? - przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Co takiego robię?
- Lubię czytać książki. Trochę rysuję, tańczę. Wszystkiego po trochę.
- Rozumiem. Nie ruszaj się jeszcze przez chwilę. - jak powiedział tak zrobiłam. Tym razem z jednym wyjątkiem, zamknęłam oczy. Wleciałam w wir myśli dręczących mnie odkąd tu przyjechałam. Dlaczego nie potrafię zaufać Hiver'owi? Dlaczego to wszystko wydaje mi się znajome? Ci ludzie? To miejsce? Dlaczego mam dziwne przeczucie że te ''wakacje'' zmienią moje życie? Czemu mam wrażenie że zaraz stanie się coś złego? Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Autamne tuż przy moim uchu.
- Skończyłem. - szepnął.
- Mogę zobaczyć? - zapytałam nadal się nie odwracając. Przed moją twarzą pojawiła się kartka, a na niej rysunek. Byłam to ja, siedząca w takiej samej pozie jak teraz. Widać mi było tylko połowę twarzy, ponieważ byłam odwrócona do chłopaka bokiem. Za mną rozpościerała się łąka z małymi kwiatkami i przepiękny zachód słońca. Jedyne czego nie powinno być na zdjęciu był naszyjnik wiszący na mojej szyi. Był to srebrny łańcuszek z taką samą zawieszką w kształcie litery A. W prawym dolnym rogu miał malutki diamencik.
- Ale ja nie... - przerwałam gdy poczułam na szyi chłód metalu. Popatrzyłam w dół. Wisiał tam ten sam naszyjnik co na obrazku. Czułam jak Automne delikatnie zapina go na mojej szyi. Co chwila jego opuszki niby przez przypadek muskały mój kark. Wstrzymałam oddech. Sprawiało mi to niesamowitą przyjemność. Dziewczyno co ty wygadujesz! - skarciłam siebie w myślach.
- Automne, ja nie mogę go wziąć. - szepnęłam. Nawet nie wiem dlaczego powiedziałam to tak cicho.
- Obrazka? Oczywiście że nie, powieszę go sobie w pokoju. - powiedział śmiejąc się.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Wiem, ale lubię się z tobą droczyć. A co do naszyjnika to jest on prezentem. - stanął przede mną wyciągając do mnie ręce. Przez chwilę się wahałam ale przyjęłam jego dłoń. Chłopak zarzucił sobie torbę na ramię. Puścił moją rękę tylko po to żeby zarzucić mi na ramiona katanę, a potem znowu zacisnął ją w żelaznym uścisku. Szliśmy w milczeniu lecz nie było ono niekomfortowe. Automne wybrał tą samą trasę co wcześniej. Gdy tak szliśmy z oddali usłyszałam znajome głosy. Po chwili na ścieżkę wyszli Pensif, Bon i Fou. Gdy tylko nas zobaczyli przyśpieszyli.
- Tu jesteście. Jak tam spacerek? - ciekawe skąd wiedzieli gdzie nas szukać i gdzie idziemy.
- Właśnie wracamy. I jaki jest wynik wojny? Jakieś przypadki śmiertelne? - zapytał Automne.
- Na szczęście nie. Wygrałeś bo Pensif stwierdził że zachowujemy się jak dzieci. - powiedział smutny Fou.
W krzakach po prawej stronie coś się poruszyło. Zaskoczona odsunęłam się do tyłu wpadając na Bon'a. Chłopcy popatrzyli po sobie niepewnie. Do moich uszu dobiegł dźwięk łamanych kości. Przestraszyłam się nie na żarty. Po chwili zobaczyłam zarys ludzkiej sylwetki. Nieznajomy był wysoki, dobrze zbudowany a w ręku trzymał coś na kształt martwego królika.
- Zabierzcie ją stąd. - rozkazał Automne. Widziałam jak ze złości zaciska pięści. Fou i Bon stanęli u jego boku i zasłonili mnie swoimi ciałami.
- I tak będzie musiała się dowiedzieć. Nic na to nie poradzimy. - powiedział Pensif.
- Ale mieliśmy poczekać do jej urodzin! Tak ustaliliśmy z jej rodzicami! - krzyczał chłopak. Postać powoli zbliżała się do nas. Zatrzymała się dopiero przy ścieżce. Teraz mogłam się jej przyjrzeć. Tak jak się domyśliłam był to postawny mężczyzna. Na sobie miał poszarpane jeansy i rozpiętą koszulę odsłaniającą jego wyrzeźbione ciało. Na jego kletce piersiowej widać było krople krwi. Był bardzo blady, pogłębiały to jego czarne włosy i oczy, niczym dwa tunele. Z jego prawego kącika ust spływała krew. Gdy na mnie spojrzał wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu. Nie, to nie były zęby. To był rząd ostro zakończonych kłów, niczym u rekina.
- Co za miła niespodzianka. Ile jedzenia mi się trafiło. Jak masz na imię śliczna? - jego głos był niczym dźwięk przesuwanego gwoździa po szybie. Stałam nieruchomo nie mogąc wydać z siebie żadnego dźwięku.
- Ma na imię April i nie masz prawa jej tknąć, demonie. - wychrypiał Automne. Zdziwiło mnie to jak się o mnie troszczy. Demon, jak określił go chłopak, chyba dopiero teraz zobaczył moich opiekunów. Skrzywił się na te słowa.
- Czyli jest zajęta? Szkoda że wybrała takiego marnego śmiecia anie mnie. Mogła by mieszkać ze mną w Hadesie. Wielka szkoda. - powiedział. Następnie wyrzucił za siebie zwłoki jakiegoś zwierzaka i... zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Stałam jak wryta z lekko rozchylonymi ustami i wpatrywałam się w miejsce w którym kilka sekund temu stał demon. Czułam na sobie wzrok chłopców. Podniosłam na nich swoje szeroko otworzone oczy. Na szczęście zamknęłam już usta.
- Ja ci to wszystko wyjaśnię. Tylko się uspokój. - powiedział Bon.
- Nie. Ja jej o wszystkim powiem. - głos Automne był tak stanowczy że aż przeszły mnie ciarki. Czułam się słabo i dobrze wiedziałam jak to się skończy.
- Chłopaki. - powiedziałam cicho. Nie byłam już w stanie dalej stać. Ostatnie co zobaczyłam to twarz Automne który uchronił mnie przed upadkiem. Następnie nastała ciemność.
~~~
No więc tak. Napisałam i mam nadzieję że wam się podoba. Czekam na komy. Jak tam wam mija pierwszy dzień wakacji? Ja wstałam rano i nie wiedziałam czy mam jeść śniadanie czy obiad. Nie ma to jak wstać o 13.40. Życzę wam miłego dnia i dwumiesięcznego weekendu :D Aha, jeszcze jedno. Następny rozdział pojawi się za tydzień. Będzie on długi. Niestety 5 lipca jadę nad morze i nie będę mogła wziąć ze sobą laptopa. Jadę na 10 dni, ale potem wam to wynagrodzę. Cium :* Do napisania.

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam :* ty dobrze o tym wiesz ale musiałam to napisać ;) czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się świetnie zapowiada! Super ! I Automne...Awwwww <3 <3 Kocham to ciasteczko <3 <3 Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za dedyk :*
    No bo ile można czekać?!
    Mam nadzieje że zanim pojedziesz w mooje urodziny dodasz jeszcze rozdział ;3
    Bardzo spodobał mi się ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do LBA :)
    Zapraszam: http://mroczne-miasto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :)
    Życzę weny i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No i gdzie to wynagrodzenie?? Kidy rozdział?! Boże no.... dodawaj rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać jutro. Nie chcę publikować czegoś, co uważam za niedobre.

      Usuń